mask

Szczeniaki!

szczeniakNiedawno Schronisko dla zwierząt w Chojnicach „Przytulisko” zamieściło historię szczeniaków, która wydarzyła się na terenie naszego zakładu. A jak ta przygoda wyglądała z naszej perspektywy?

O jamie i jej lokatorach dowiedzieliśmy się przypadkiem. Jeden z naszych pracowników w oddali zauważył sylwetkę psa na pagórku. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że kiedy pies zniknął, rozległo się szczekanie charakterystyczne dla szczeniaków. Jama, w której mieszkały była głęboka. Dopiero karma dla psów skusiła maluchy do nieśmiałego wyjścia. Wtedy zobaczyliśmy trzy urocze kuleczki. Decyzja mogła być tylko jedna: prosimy o pomoc schronisko. Reakcja była natychmiastowa. Przemiłe panie, jak się później okazało zaangażowane całym sercem w swoją pracę, przyjechały najszybciej jak tylko mogły. Niestety, maluchy pokazywały mordki ale, już nie chciały do nas wyjść. Po próbach wejścia do jamy, po długim czasie oczekiwania na wyjście szczeniaków, poprosiliśmy o pomoc Straż Pożarną. Druhom z OSP Lichnowy i OSP Ogorzeliny udało się wydostać pierwszego, najbardziej śmiałego, szczeniaka. Reszta nie zamierzała wyjść z nory. Teren, na którym znajduje się jama, był bardzo niestabilny. A nora była wykopana w skarpie osuwającego się piasku. Każda ingerencja groziła zawaleniem, dlatego w opinii strażaków oraz przedstawicieli Urbaniak Inwestycje rozkopanie jamy było zbyt niebezpieczne dla szczeniaków. Wszyscy zgodnie zalecali rozstawienie przez schronisko klatek żywołapek. Na przysmaki czekające w klatce dość szybko skusiła się suczka o umaszczeniu przypominającym pandę. Ale na kolejne szczeniaki długo czekaliśmy. I to było najtrudniejsze. Maluchy nie zamierzały wejść do klatki. Próbowaliśmy zajrzeć do nory zbudowanym przez nas „łazikiem”. Szykowaliśmy dla piesków drogę z karmy, aby je zachęcić do wejścia do klatki. Nawet emitowaliśmy odgłosy ich matki, nagrane z ukrytej kamery. Udawało nam się je sfilmować, ale już nie potrafiliśmy ich złapać. Wystarczył jakikolwiek hałas i już się chowały do stromej i głębokiej jamy. Wiedzieliśmy, że odwiedza je matka, więc byliśmy spokojni, że nic złego im się nie stanie. Pozostało nam czekanie. Cierpliwość się opłaciła. Udało nam się złapać trzeciego malucha z charakterystycznymi „brwiami” a na końcu słodką kuleczkę, o której istnieniu na początku tej historii nie wiedzieliśmy. Wszystkimi szczeniakami zaopiekowało się schronisko. Mogliśmy liczyć na pomoc pracowników Przytuliska w każdym momencie i dzwonić do nich o każdej porze. Przyjeżdżali natychmiast i z czułością zajmowali się szczeniakami.

Dziękujemy za pomoc wszystkim zaangażowanym w akcję: Strażakom z OSP Lichnowy i OSP Ogorzeliny, Sołtysowi Nowego Dworu Karolowi Czapiewskiemu, Zarządowi Urbaniak Inwestycje, Tomaszowi Ryduchowskiemu ze Straży Leśnej Nadleśnictwo Lutówko. Na koniec szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do pracowników Schroniska.

Już niedługo te urocze szczeniaki będą szukały domów. Jesteśmy przekonani, że szybko je znajdą.